8 sierpnia 2014

"Młyn nad Czarnym Potokiem" - Anna J. Szepielak

Ostatnio skończyłam bardzo interesującą książkę. Jest ona o matce i żonie, o ojcu, który dba tylko o siebie i swoje potrzeby.



 Marta jest matką 5 letniej Uli i żoną Adama. Od pewnego czasu zauważa, że jej uczucie do męża trochę przygasło. Adam jest z zawodu archeologiem i fascynują go wykopaliska, pracuje w muzeum. Jest tak zafascynowany swoją pracą, że nawet nie zauważa, że coś złego zaczyna się dziać w ich małżeństwie. Marta dzięki siostrze Grażynce utrzymuje emocje na wodzy, choć czuje, że jej życie nie układa się tak jakby ona chciała. Odkąd urodziła córeczkę jest prawdziwą matką polką, pranie, sprzątanie, gotowanie i zaczyna ją to już męczyć.

Siostry dowiadują się, że do rodziców przyjeżdża ciotka z Ameryki, aby przepisać majątek po matce, a prababci Marty. Przez odwiedziny jest ogromne zamieszanie bo oczywiście Helena (matka dziewcząt) chce, aby wszystko było idealne, potrawy wyśmienite i żeby goście się nie nudziły. We wszystkich przygotowaniach prosi córki. W między czasie Adam oświadcza, że dostał idealną posadę za granicą, gdzie będzie uczestniczył w wykopaliskach i otrzyma większe pieniądze, aby wesprzeć kruchy domowy budżet. Marta nie chce go puszczać, ale dobrze wie, że Adam do końca życia będzie jej wypominał, że stracił przez nią taką szansę na rozwój zawodowy i takie odkrycia.

Adam wyjechał, a Marta dała się namówić na wcześniejsze przeniesienie do rodziców. Ula też się bardzo cieszy, choć nie może pogodzić się z wyjazdem ojca. 

Okazało się że ciocia przyjeżdża wcześniej czyli na najbliższe święta wielkanocne, więc przygotowania ruszyły pełną parą. W między czasie Marta dowiaduje się o tajemnicy rodzinnej, a dokładniej chce tą tajemnice odkryć.

Moja recenzja się na tym kończy bo jeśli opowiem czym skończyły się poszukiwania Marty i jak rozwiązała wszystkie problemy związane z Adamem to nie będzie chciało wiele z was jej przeczytać bo i po co skoro już wszystko będzie wiadomo:)

Na koniec mogę dodać tylko tyle, że książka jest bardzo ciepła, bardzo szybko się ją czyta, wciąga od samego początku, a i koniec jest zaskakujący. Fajna lektura na te nasze zimowe wieczory.

P.S. Tą recenzję umieściłam jakiś czas temu, ale nie wiem czemu mi znikł ze strony więc piszę jeszcze raz :)

2 komentarze:

  1. Niedługo premiera kolejnej części:) Mnie się "Młyn" bardziej podobał niż "Dworek". Fajne książki i super okładki ma ta autorka.
    Kaśka

    OdpowiedzUsuń
  2. Popieram, są wciągające, aż nie można się od nich oderwać :)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania:) Mam nadzieję, że dzięki nim dowiem się czegoś nowego:)